Od daru siebie do zatracenia siebie

From Opus-Info
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

W paradoksie wypowiedzianym przez Jezusa Kościół chce widzieć wezwanie do złożenia daru siebie. Zapominanie o sobie na korzyść drugiego człowieka to idea głęboko zakorzeniona w tradycji chrześcijańskiej. Jednak absolutyzacja tego pojęcia prowadzi do zatracenia siebie.

Zobaczmy, czego na ten temat nauczał święty Josemaría:

Niech moi synowie nie zapominają, że przychodzą, aby być posłuszni, że przychodzą, aby pozostać niezauważeni.[1]
Kiedy nie pamiętasz o sobie, o swoich sprawach, wówczas wykonujesz dobrą robotę.[2]
Oddanie to przede wszystkim niemyślenie o sobie.[3]
Myślę, że wszystkie konflikty każdego z moich synów rozwiązują się, jeśli podczas rachunku sumienia może on powiedzieć w prawdzie: „Jezu, nie zająłem się sobą, nie myślałem o sobie”. Jeżeli zachowujesz się w ten sposób, będziesz duszą kontemplacyjną; będziesz samym Chrystusem.[4]
Nalegam: wszystkie osobiste problemy rozwiążesz, zapominając o sobie, aby zajmować się innymi ludźmi dla Boga. W ten sposób kroczy się po drogach świata, budując drogi Pańskie.[5]

W ten sposób, jeśli te zalecenia przekazywane są bez analizy, bez namysłu i bez głębokiego przekonania, zapominanie o sobie prowadzi szybko do totalnej negacji siebie.

Prawie wszyscy, którzy mają kłopoty osobiste, mają je z powodu egoizmu, z powodu myślenia o sobie samych. Należy oddać się innym, służyć innym z miłości do Boga, taka jest droga, aby znikły nasze zmartwienia. Większość przeciwności ma swoje źródło w tym, że zapominamy o służbie, jaką jesteśmy winni innym ludziom i przesadnie skupiamy się na swoim „ja”. Oddać się w służbie duszom, zapominając o sobie samym, ma tak wielką wartość, że Bóg wynagradza ją pełnią radości.[6]

Głosząc „oddanie” tak naprawdę zwalcza się miłość do samego siebie:

Nie jestem nic wart, niczego nie posiadam, niczego nie wiem, jestem nikim, nikim![7]

Drobne, codzienne przyjemności są również zwalczane pod hasłem, że „należy być oderwanym od wszystkiego”. Każde prywatne przyzwyczajenie i każde osobiste pragnienie uważa się za formę grzesznego „przywiązania”. Członkom Opus Dei podaje się przykład założyciela, który powiadał:

Kiedy należy wybrać coś osobistego, należy wybrać to, co najgorsze i najmniej atrakcyjne.[8]

Członkowie Opus Dei powinni odczuwać wyrzuty sumienia tylko dlatego, że się dobrze czują. Powinni też tłumić w sobie wszelkie pragnienia, gdyż sama myśl o tym, żeby sobie dogodzić, graniczy z grzechem. Piętnowane są wszelkie drobne, codzienne przyjemności. Uważa się, że są one formą „kompensacji”, że są zabiegiem mającym na celu ucieczkę od wymagań powołania.

Jak długo człowiek może się wyrzekać wszystkiego, czego pragnie?! Co robić, jeśli pojawi się uczucie pustki, bezsensu, beznadziei? Św. Josemaría podał następujące rozwiązanie:

Jeżeli w jakiejś chwili przyjdzie wam do głowy myśl, że odgrywamy komedię, należy sobie powiedzieć: „Nadeszła godzina, aby odgrywać ludzką komedię przed boskim widzem”.
Nie możemy rezygnować z pobożności, naszego życia w poświęceniu i w miłości. Trzeba odgrywać komedię przed Bogiem z miłości, aby podobać się Bogu, żyć „pod prąd” – na tym polega bycie bożym kuglarzem. Piękne jest – nie wątp w to – odgrywać komedię z miłości, z poświęceniem, bez żadnej osobistej satysfakcji, aby sprawić przyjemność Panu, który igra z nami [...]
Należy spełniać obowiązek nie dlatego, że tak nam się podoba, ale dlatego, że obowiązek jest obowiązkiem. Pracować musimy nie dlatego, że nam się chce pracować, ale dlatego, że Bóg tak chce – wtedy można powiedzieć, że pracujemy z „dobrą chęcią”. Dobra miłość, która uszczęśliwia duszę, ugruntowana jest na bólu, na radości wychodzenia przeciwko naszym skłonnościom, żeby służyć Bogu i Jego świętemu Kościołowi.[9]

Ludzka miłość może przyczyniać się do cierpienia (z powodu nieporozumień, cierpienia osoby kochanej itp.), ale twierdzenie, że „dobra miłość ugruntowana jest na bólu jest niemądre i niebezpieczne, tak samo jak myśl założyciela, że „radość ma korzenie w kształcie krzyża”. Św. Josemaría był, jak się zdaje, wyznawcą kultu „cierpiętnictwa”, odrzuconego przez dzisiejszy Kościół.

Egocentryzm nie sprzyja życiu duchowemu – to prawda. Jednak wezwanie, by „nie słuchać siebie” powinno być bardziej precyzyjnie i nie powinno być ujęte tak radykalnie, gdyż wtedy traci sens albo prowadzi do kryzysu osobistego. Pamiętać trzeba, że do Opus Dei przystępują osoby szczerze pragnące służyć Bogu. Tymczasem członków (w szczególności numerariuszy) zachęca się do rezygnacji z własnych pragnień, do wyparcia pewnej części nich samych, do przekształcenia każdego zadania w poświęcenie, do rezygnacji z przyjemności i umartwienia. Opus Dei zastępuje dobro jednostek dobrem wąsko rozumianej wspólnoty. Należy pracować dla Dzieła, żyć dla Dzieła, zatracać się dla niego, aby w końcu „stać się Opus Dei”. [10]

„Przejść niezauważonym” – ta idea ma nadawać kierunek i sens życiu członków Opus Dei. Mają nie stwarzać problemów, nie mieć i nie wyrażać własnego zdania, pozwalać przełożonym decydować o sobie jak o dziecku. Tak zwane dziecięctwo duchowe jest w istocie zwykłym zniewoleniem i infantylizacją: „Pamiętaj, dziecko, że całkowite zawierzenie wymaga uległości”.[11]




  1. Św. Josemaría, Sam na sam z Bogiem, nr 188.
  2. Św. Josemaría, Sam na sam z Bogiem, nr 118.
  3. Św. Josemaría, Sam na sam z Bogiem, nr 114.
  4. Św. Josemaría, rozważanie 13.10.1963.
  5. Św. Josemaría, rozważanie 20.01.1967.
  6. Św. Josemaría, list Videns eos, 24.03.1931, nr 15.
  7. Św. Josemaría, Droga krzyżowa, Wydawnictwo Św. Jacka, Katowice, 1991, stacja XIII, punkt 5.
  8. Św. Josemaría, Instrukcja, 31.05.1936, notatka 137.
  9. Św. Josemaría, list Videns eos, 24.03.1931, nr 18-19.
  10. Św. Josemaría, wprowadzenie do Katechizmu Dzieła
  11. Św. Josemaría, Droga, Księgarnia Św. Jacka, Katowice, 2001, nr 871.


Poprzedni rozdział Spis treści Następny rozdział
Od uległości do rezygnacji z samodzielnego myślenia Byłem w Opus Dei - Fakty, świadectwa, dokumenty Od pracowitości do aktywizmu